środa, 28 grudnia 2011
sobota, 26 listopada 2011
Lady Florence Fortescue Turner
ostatnia z rodu
parów Anglii tego imienia
urodzona w Indyach
krótki a cierniami usłany żywot
zakończyła w Woli Gałęzowskiej 27 września 1878
w wieku lat 24
przeszedłszy na łono kościoła katolickiego
Pamięci zacnej a nieszczęśliwej przyjaciółki
Ci, wśród których zgasła
kamień ten poświęcają.
Po śmierci stryja wezwano ją do Anglii w celu przejęcia po nim olbrzymiego spadku.
Stryjenka-macocha przemyśliwała, jakim sposobem zapełnic sobie dostęp do majątku Turnerów. Uknuła plan wydania jej za swojego kochanka, wbrew woli młodej dziewczyny i roztoczyła nad nią "opiekę". Lady zamieszkała w ponurym zamku w Szkocji, w którym była ściśle nadzorowana. W pewien deszczowy dzień uciekła stamtąd, nie zdążywszy nawet zaopatrzyć się w pieniądze i niezbędne rzeczy, dotarła do Berlina, skąd zadepeszowała do Przewłockich, którzy pokryli koszt jej ponownego przyjazdu do Woli Gałęzowskiej.
Niestety, te dramatyczne przeżycia i wątłe zdrowie doprowadziły ją do ciężkiej choroby - były to galopujące suchoty - i mimo opieki oraz starań lekarzy zmarła po kilku tygodniach, wyrażając w przed dzień śmierci wolę przejścia z wyznania anglikańskiego na rzymskokatolickie.
Na podstawie "Moich wspomnień" Konstantego Kazimierza Kowerskiego oprac. M.D. [w:] Stare cmentarze rzymskokatolickie w Bychawie i Bychawce. Bychawskie Towarzystwo Regionalne 1999
Zdjęcie: Dominika Chęć
czwartek, 20 października 2011
Wspomnień czar (ciąg dlaszy)
Sam pochodzę z Trzebiatowa (Zachodniopomorskie). Ten biały budynek na zdjęciu zamieszkiwała moja ciocia Słowikowska z domu Zaborska. Po lewej w domu obok mieszkali państwo Łebkowscy - to zapamiętałem. W połowie lat pięćdziesiątych w białym domu wybuchł pożar, w wyniku czego spalił się strych. [...] Po drugiej stronie tych domów, od strony ogrodu była sobie uliczka z pompą, aby mieszkańcy mieli wodę, chodziło się tam z wiaderkami. Pamiętam, że wybudowano na tej uliczce remizę strażacką i straż jadącą do pożaru wozem napędzanym dwoma końmi Widok był wspaniały (też wtedy chciałem być strażakiem). Mam bardzo miłe wspomnienia z tamtych lat, miałem tam kilku kolegów jeden z nich mieszkał w domu ze zdjęcia.
Dziękujemy panu Kazimierzowi Kozaneckiemu za możliwość publikacji jego wspomnień.
wtorek, 3 maja 2011
Hulaj dusza, hulaj ha…
Oj schodźta się chłopcy do mnie cała gromada
Niech sobie z was wybiorę jednego rada
Oj starego nie chcę, nie chcę
Choćby był żywy,
Niech se stary szuka pary
U swojej siwej…
Udział artystów wywodzących się z bychawskiej sceny muzycznej do tej pory rozbrzmiewa echem w różnych częściach kraju.
Do początków ruchu muzycznego naszego terenu jeszcze nie dotarliśmy, ale na pewno jednym z projektów, który zasłyszała spora część społeczności była Kapela Dwojaków. Nazwa pochodzi od założyciela- Stefana Dwojaka, jednakże nie była przez niego narzucona, lecz utarta przez społeczność lokalną. W kraju występowała zaś jako „Kapela miejska z Bychawy”
Muzyka to najlepsza towarzyszka i tak jest w przypadku reprezentantów starszego pokolenia, którzy swoje przyśpiewki serwowali przy niezliczonej ilości okazjach, wielu festiwalach i przeglądach muzyki ludowej m.in. w Kazimierzu Dolnym, Warszawie i innych miastach naszego kraju.
Kapelę Dwojaków w późniejszej fazie twórczej tworzyli:
Stefan Dwojak – akordeon,
Stefan Błotniak – perkusja
Kazimierz Błotniak – saksofon altowy
Roman Bigos – saksofon tenorowy
Według relacji pana Romana Bigosa, kapela posiadała zróżnicowany repertuar: „Graliśmy wszystko i dla wszystkich - walce, oberki, foxtroty, szlofoxy, polonezy, mazury, kujawiaki i co tylko publika chciała”
Do wcześniejszego składu Kapeli Dwojaków należeli Mieczysław Kloc – saksofon altowy, Stefan Mikulski– skrzypce oraz Czesław Rostek– instrumenty perkusyjne.
„Bychawskie Konfrontacje” – jednodniówka wydawana w okresie Polski Ludowej: „Kiedy najważniejszy z nich śpiewa, publiczność się śmieje serdecznie a potem nagradza oklaskami”
Kawalerzy, zróbmy klub
I w świetlicy złóżmy ślub,
Przysięgnijmy tu przy świcy
Żyć z daleka od spódnicy
Hulaj dusza, hulaj ha…
Wielokrotnie uczestniczyli w Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych, gdzie pod ich niewiedzą najlepsze utwory zostały zarejestrowane na słynnych pocztówkach grających. Fakt ten przyczynił się do wielu problemów związanych ze Związkiem Autorów i Kompozytorów Scenicznych- ZAiKS, gdyż organizacja żądała od twórców tantiemów związanych ze sprzedażą płyt.
„Reforma regulaminu festiwalu w Kazimierzu Dolnym dokonana w połowie lat 70 przez jurorów etnomuzykologów” głosiła popularyzacje i podtrzymanie pieśni wykonywanych przy pomocy instrumentów tradycyjnych oraz kultywowanie muzyki tradycyjnej - In Crudo. Zmiany przyczyniły się do wstrzymała udziału Dwojaków w przeglądach w Kazimierzu.
Mimo to Kapela z Bychawy zdobywała „deski” innych miast. „(…)jeździlismy nyską z PDK’u do Warszawy, Poznania i wielu innych miast”
„Zarabiali na chleb” pogrywając na weselach, zabawach i festynach. Wiązało się z tym wiele przygód, które przełożyły się obecnie na bezcenne wspomnienia.
Zdjęcia pochodzą z archiwum p. Romana Bigosa. Dziękujemy również za relacje.
niedziela, 6 lutego 2011
Wspomnień czar
w Lublinie (ale byłem ochrzczony w kościele w Bychawie, chyba przez
księdza Maja), od ponad 30. lat mieszkam w Warszawie. Kiedyś (od
wczesnych lat dziecinnych tj. 50. ub. wieku) odwiedzałem moją
bychawską rodzinę b. regularnie. Przeczytałem chyba wszystkie
książki dla dzieci dostępne w miejskiej bibliotece, pamiętam
wspaniałe lody w wafelkach - muszelkach kupowane u Pani Żmindziny
fundowane przez Ciocię Zosię, okrągły wielki chleb, dzikie
czereśnie rosnące wzdłuż drogi do Woli Gałęzowskiej (?), które
zrywałem wracając na wozie pełnym snopków z pola Stryja Zygmunta,
ale także ołowiane kulki ze szrapneli z I. Wojny
Światowej często znajdowane na polach i płyty nagrobne z kirkutu,
którymi były wyłożone alejki w miejskim parku nieopodal
gospodarstwa Stryjostwa ..." Grzegorz Buczek
Dziękujemy panu Grzegorzowi Buczkowi za możliwość publikacji jego wspomnień.
wtorek, 11 stycznia 2011
Za sprawą chłopca z jesziwy
Za sprawą opowiadania "Yentl - chłopiec z jesziwy" Izaaka Bashevisa Singera
zekranizowanego w 1983 roku przez Barbarę Streisand, która zagrała w nim główną rolę. O naszym niewielkim miasteczku dowiedział się cały świat. Opowiadanie to, jest historią dziewczyny z podlubelskiego Janowa, córki rabina, która w przebraniu chłopca studiuje w akademii talmudycznej w Bychawie.
http://pl.wikipedia.org
http://www.filmweb.pl/film/Jent%C5%82-1983-32938
http://simile.republika.pl/film.html
UWAGA! OGŁOSZENIE:
Przyjmiemy każdą ilość starych zdjęć, a także wspomnień, refleksji, uwag...piszcie na adres liber.liber@o2.pl