wtorek, 31 marca 2009

Z Bychawy na Ellis Island...

W latach 1892-1954 znajdująca się w porcie miasta Nowy Jork wyspa Ellis była centrum przyjmowania imigrantów do Stanów Zjednoczonych. Przez cały ten okres przewinęło się przez nią 12 milionów podróżnych przybywających z Europy...

Wyspa była bramą do ziemi obiecanej, ale też i miejscem rozgrywających się dramatów, gdyż nie każdemu pozwalano na wjazd do „raju”. Ameryka była krajem demokracji i wolności, ale...tylko dla wybranych. To właśnie na Ellis Island dokonywała się okrutna selekcja: imigranci byli przesłuchiwani przez urzędników i badani przez lekarzy. Chorzy, upośledzeni, niepełnosprawni, ludzie z jakimś widocznym defektem szans nie mieli...Nie wpuszczano także anarchistów i poligamistów.

Odmowa wpuszczenia była wielką tragedią. Należy pamiętać, że cały życiowy wysiłek i majątek tych ludzi szedł właśnie na tę, trwającą często wiele miesięcy, podróż dającą nadzieję na rozpoczęcie nowego lepszego życia. Wracać już nie było do czego. Wyobraźmy sobie taką sytuację: biedna rodzina z czworgiem dzieci, w tym jedno chore, którego urzędnicy nie wpuszczą...co mogli zrobić? W Europie już nic ani nikogo nie mieli...więc to jedno chore dziecko było deportowane, szło właściwie na poniewierkę, a reszta rodziny otrzymywała szansę na nowe życie...Wydarzyło się tam tysiące takich smutnych historii. Obecnie na wyspie znajduje się muzeum.





Pretekstem do opowiedzenia o tym ciekawym miejscu jest historia pewnego człowieka z Bychawy, który odbył właśnie taką podróż i trafił na wyspę Ellis. Przybył tam 28 lipca 1906 roku i z ankiety przeprowadzonej przez urzędnika wiemy o nim całkiem sporo. Nazywał się Shliome Kutikow i był Żydem rosyjskiego pochodzenia. Miał wówczas 35 lat i był żonaty. Podróżował z 35 dolarami w kieszeni i miał zamiar zatrzymać się u swojego szwagra w Nowym Jorku. Był dobrego zdrowia, nigdy nie siedział w więzieniu.

Oto jego odpowiedzi na pytania zadane w ankiecie (po kliknięciu, obrazek powiększy się):







Oto statek Lucania, na którym przypłynął:



Bychawianin ów selekcję przeszedł pozytywnie, pozwolono mu na wjazd. Co się stało z nim później – nie wiemy. Ale wiemy, że rok później na wyspę dotarła kolejna osoba z Bychawy o tym samym nazwisku: Badane Kutikow – osiemnastoletnia kobieta. Nie wiemy kim była dla naszego bohatera: siostrą, żoną, córką...? ona również została wpuszczona do Stanów Zjednoczonych. Ciekawe, jak dalej potoczyła się ich histora...



Informacje pochodzą z baz danych imigrantów znajdujących się na stronie www.ellisisland.org. wszystkie ilustracje pochodzą również z tej strony.
Zainteresowanych historią wyspy odsyłamy do książki Małgorzaty Szejnert „Wyspa Klucz”, która będzie miała premierę w pierwszych dniach kwietnia 2009 roku.

czwartek, 26 marca 2009

Dawno temu w mieście Bychawa...

Czyta się to jak jakąś bajkę..."dawno dawno temu...", ale nie "za górami i za lasami" tylko właśnie tutaj: w Bychawie! Ślub sprzed ponad 15o lat...udało się nam dotrzeć do spisanego wówczas dokumentu. Poczytajcie, przenieście się na chwilę w XIX wiek...




Nie wszystkie wyrazy udało nam się rozczytać (po kliknięciu w zdjęcie, obraz powiększa się)



Działo się to w mieście Bychawie dnia dwunastego listopada tysiąc osiemset pięćdziesiątego szóstego roku o godzinie dziesiątej przed południem, stawił się Starozakonny Majer Horowicz, Zastępca Rabina tutejszego wraz z starozakonnym Ickiem Hochman kawalerem, lat osiemnaście mającym, w mieście Izbicy zamieszkałym i tamże zprzekupstwa utrzymanie mającym, synem Hila ...........nieżyjącego i Goldy Hochman żyjącej, w mieście Izbicy zamieszkałej i tamże z przekupstwa utrzymującej się, i starozakonną Fajgą Ittą Kaufman panną lat osiemnaście mającą, we wsi Kiełczewicach zamieszkałą i tamże przy Rodzicach utrzymującą się – urodzoną we wsi Częstoborowicach, powiecie krasnostawskim, Guberni Lubelskiej, z ojca Abrahama i Ryfki z .................Małżonków Kaufman z dzierżawy młyna utrzymanie mających. i w przytomności Goldy Hochman matki Icka, tudzież Abrama Kaufman ojca Fajgi Itty oraz w obecności świadków Ejzyma Flichtenrecht szkolnika lat czterdziesci liczącego i Abrama Klajman spekulanta lat trzydzieści osiem, tu w Bychawie mieszkającym, oświadczył, że przed nim w dniu trzynastym listopada roku bieżącego między Ickiem Hochman kawalerem i Fajgą Ittą Kaufman panną, Religijnie zawarte zostało Małżeństwo, że takowe poprzedziły trzy zapowiedzi przed ślubne w dniach czwartym, jedenastym i osiemnastym października roku bieżącego, w Bożnicy Żydowskiej Miasta Bychawy, i miasta Izbicy ogłoszone, że na to Małżeństwo nastąpiło zezwolenie ustne obecnych tu Gołdy Hochman i Abrama Kaufman, Matki i Ojca osób nowo zaslubionych, - Małżonkowie nowi oświadczyli przy tym, że umowy przed slubnej żadnej nie zawarli i że ...................Małżeństwa w tym czasie nie zaszło, -Akt ten stawającym i świadkom przeczytany i przez Zastępcę Rabina Majera Horowicz, Icka Hochman, Abrama Kaufman, Ejzyma Fichtenrecht, Abrama Klajman podpisany został. –inni stawiający pisać nie umieją.


Majer Horowicz
Icek Hochman
Abram Kaufman
Ejzyk Fichtenrecht
Abram Klajman
Utrzymujący Akta Stanu Cywilnego Starozakonnych. –Konstanty Oz.........

poniedziałek, 23 marca 2009

Cmentarz żydowski

Oto zdjęcia bychawskiego cmentarza żydowskiego, wykonane najprawdopodobniej przez anonimowego żołnierza Wermachtu na początku lat czterdziestych:







Ale który to cmentarz?? W Bychawie funkcjonowały dwa kirkuty żydowskie. Po jednym z nich, założonym w 1911 roku przy obecnej ul. Partyzantów - nie ma już właściwie śladu. Zdewastowali go naziści, a po wojnie ziemia nie została należycie upamiętniona, ale przeznaczona na pole uprawne...Cmentarz nie istnieje, większość mieszkańców nie ma pojęcia, że istniał, a jeśli już wiedzą, to nie potrafią wskazać jego lokalizacji.
W formie szczątkowej zachował się starszy z cmentarzy, położony na zboczu przy ul. Kościuszki. Niestety, nie zadbano o niego ani po wojnie, ani teraz...Zostało już tylko kilka kamieni. Miejsce nie jest ani ogrodzone, ani zabezpieczone, ale za to zaśmiecone - jak najbardziej. SZKODA. Na naszych oczach niknie ślad po wielokulturowości miasta - coś, z czego powinniśmy być dumni.



Dzisiaj cmentarz wygląda tak:




Czy ktoś go jeszcze zdoła uratować???

Wszystkie zdjęcia archiwalne zamieszczone w tym poście, pochodzą ze strony www.bagnowka.com, którą polecamy wszystkim szukającym dawnej Polski!
Zdjęcia współczesne natomiast pochodzą z witryny www.kirkuty.xip.pl

niedziela, 22 marca 2009

Znajdź różnice

Oto dwa zdjęcia robione z tej samej mniej więcej perspektywy. Dzisiejszy fotograf stojąc w tym punkcie ma za plecami dom towarowy, a dokładniej - umieszczoną na nim drewnianą tablicę, na której wiesza się nekrologi. Cóż miał za plecami dawny fotograf? Tego niestety nie wiemy...nie mamy również pojęcia, w którym roku zostało zrobione archiwalne zdjęcie. Pochodzi ono ze wspomnianej już w innym poście hebrajskiej książki. Jeśli ktokolwiek potrafi odczytać te "robaczki" bylibyśmy wdzięczni za wszelką pomoc.



WTEDY:


TERAZ:


Czy na pewno aż tak wiele się zmieniło? Kamieniczki zostały upstrzone reklamami - irytujący znak dzisiejszych czasów; drewniana chatka na prawym brzegu zdjęcia zmieniła się w kiosk ruchu...reszta jest mniej więcej tak samo.

Stare centrum Bychawy - ulica Rynek

Dawnym centrum Bychawy była ulica Rynek. To tutaj koncentrowało się bychawskie życie: plotkowano, spotykano się...Tutaj odbywały się targowiska. Nieopodal był kościół, sklepiki, blisko było do dzielnicy żydowskiej. Oto jak wyglądało to miejsce w 1918 roku:









Dzisiaj centrum przeniosło się bardziej na wschód miasta, w okolice urzędów, domu towarowego, natomiast ulica Rynek straciła swój charakter i obecnie wygląda tak:





Jak widać co nieco się zmieniło :) Jednak wyraźnie widać, podobieństwo między "wczoraj" a "dziś".



Wszystkie zdjecia archiwalne umieszczone w tym poście pochodzą ze strony www.bagnowka.com

Cegielnia - miejsce zmiecione z powierzchni ziemi

Jeśli chodzi o miejsca, które z pewnością były kultowe dla niejednego bychawskiego środowiska, to do takich z pewnością należała cegielnia. Miejsce budzące grozę i dreszcz emocji, lecz jednocześnie przyciągające i kuszące...co się tam działo, wiedzą wtajemniczeni. Niestety, miejsce zostało dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi. Popatrzmy jak wyglądało w czasach świetności (niestety na zdjęciu nie widać zbyt wiele, może ktoś posiada w swoich zbiorach lepsze?):






A oto jak dokonała się destrukcja...uwaga! Brutalne!

Bychawa przedwojenna - żydowskie szkice


W 1968 roku w Tel-Avivie została wydana książka pod tytułem "Zikaron li-kehilat Bihavah." Jej angielski tytuł to " A memorial to the Jewish community of Bychawa, Lubelska" czyli "Pamięci żydowskiej społeczności Bychawy". Jest to jedna z tak zwanych Ksiąg Pamięci, wydawanych po wojnie przez ocalałych z zagłady Żydów. Niestety, na angielski został przetłumaczony tylko tytuł, całość jest po hebrajsku. Biblioteka nowojorska umożliwia dostęp pełnotekstowy do tej publikacji - książkę można przejrzeć strona po stronie, a jest ich dokładnie 658! Jako że nie znamy języka hebrajskiego, przejrzeliśmy pozycję pod kątem zdjęć, rysunków. Na pewno będziemy jeszcze nie raz do niej nawiązywać. Na początek kilka szkiców, przedstawiających Bychawę przedwojenną, widzianą oczami mieszkających tutaj Żydów. O nich również będziemy pisać jeszcze wiele razy - stanowili ważny element historii naszego miasta.










sobota, 21 marca 2009

Projekt


A zatem, projekt Stowarzyszenia "Liber Liber" został uruchomiony. zaczynamy od bloga, do którego współtworzenia mamy zamiar wciągnąć jak najwięcej osób: mieszkańców lub tylko sympatyków miejscowości Bychawa i okolic. Czekamy na zdjęcia, teksty, pomysły!
W przyszłości planujemy kolejne powiązane z projektem wydarzenia: wystawy, konkursy, koncerty, imprezy...może uda się wydać serię pocztówek? A może nawet nietypowy album o Bychawie? Perspektywy są nieograniczone...


A po co to wszystko? Oto nasze cele:
-integracja społeczności lokalnej wokół idei "małej ojczyzny"
-ochrona i zachowanie dziedzictwa kulturowego regionu
-promocja naszej gminy

Zapraszamy do współpracy, razem możemy więcej!
kontakt: liber.liber@o2.pl

Co było, a nie jest

Miasto nie JEST, ale SIĘ STAJE. Nie jest bytem, lecz raczej procesem. Przeszłość przenika się z teraźniejszością i przyszłością. Miasto to ludzie, którzy tutaj żyją, to sytuacje, które są wynikiem zderzenia materii z życiem. Mieszkając przez wiele lat w jednym miejscu często tego procesu nie zauważamy. Gdy wracamy po dłuższej nieobecności wychwytujemy nawet najdrobniejsze zmiany. Istotą przestrzeni jest jej zmienność i wielopoziomowość.

Jest w Bychawie wiele miejsc ciekawych i niezwykłych – niezwykłych nie przez powierzchowną atrakcyjność, ale przez to czym są lub były dla żyjących tutaj ludzi. Mały mostek nie musi służyć wyłącznie do przechodzenia na drugą stronę rzeczki, ale być pretekstem do spotkań grupy przyjaciół i poważnych rozmów. Na nieistniejącym już przystanku nie tylko można było czekać na autobus, lecz o prawie każdej porze dnia i nocy spotkać grupkę alternatywnej młodzieży.

To jednak prawda, że byt określa świadomość. Od tego jak wygląda i jaką funkcję pełni otaczająca nas na co dzień przestrzeń zależy więcej niż na pierwszy rzut oka się może wydawać. Niepozorna ławeczka mogła być miejscem ważnych spotkań i rozmów. Banalna dziura w chodniku mogła przecież zmienić czyjeś życie.

Inspiracją dla naszego projektu były dosyć częste rozmowy w gronie przyjaciół zaczynające się od słów: „A pamiętacie jak....”: tutaj było to, a teraz jest tamto/kiedyś chodziliśmy tam, teraz przychodzimy tutaj...i tak dalej. Niektóre miejsca zmieniły się minimalnie, inne z kolei całkowicie zmieniły swój charakter. Chcemy pokazać to jak było kiedyś, jak jest teraz i przede wszystkim jakie jest drugie dno rzeczy bezwiednie mijanych codziennie.

UWAGA! OGŁOSZENIE:

Przyjmiemy każdą ilość starych zdjęć, a także wspomnień, refleksji, uwag...piszcie na adres liber.liber@o2.pl